Po tak długim czasie spędzonym w pociągach nie mogłam zasnąć. 24 godziny, trzy przesiadki, koczowanie na dworcach, walizki ważące za dużo, ale rzeczy w nich zawsze za mało. Dobra rada od rodziców, czyli wzięcie zapasów jedzenia na najbliższe kilka dni, ulubiona kawa, której na pewno tu nie dostanę. Jednej rzeczy nam w podróży zabrakło - koca, noc w pociągu była chłodna, najpierw uśpiono nas ciepłym powietrzem po to by w środku nocy włączyć zimny nawiew, chyba maszyniście się przysnęło. Pierwsze koty za płoty: dotarcie z Arnhem do Nijmegen, International Office, SSHN i dostaliśmy klucze do pokoi. Ramiona bolą mnie do tej chwili, a niby to tak blisko...
Różne piętra, okazało się, że i różny standard w kuchni - ja mam czysto, Michał za to mikrofalówkę. Pokoje jednak o dużo lepszym standardzie niż krakowskie akademiki. Same jedynki, umeblowanie prosto z Ikei. Pierwsza rzecz która rzuciła mi się w oczy to brak lampy na suficie, na szczęście światła nie powinno nam tu brakować. Łóżko o zbyt miękkim materacu i całkiem ładny widok z ogromnego okna. Po rozpakowaniu i sprzątnięciu poczułam, że będę tu miała dobrą atmosferę do nauki i pisania pracy magisterskiej. Muszę mieć jedynie zapas motywacji.
Towarzystwo międzynarodowe, choć nie poznaliśmy jeszcze zbyt wielu osób. Na szczęście ze wszystkimi, jak do tej pory, da się dogadać po angielsku. Holenderski to dla mnie mieszanka niemieckiego z angielskim, niby powinno być łatwiej, a mleko w sklepie wybieraliśmy dobrych kilka minut: tłuste, półtłuste, odtłuszczone, a może dla alergików, wszystko tylko w miejscowym języku. Udało się i na dzisiejsze śniadanie mogliśmy zjeść płatki z mlekiem. Mój pierwszy zakup tutaj - kwiaty, przecież Holandia z tego słynie, a nadały one cieplejszego charakteru białym ścianom.
Przyjemnie było obudzić się w białej, mięciutkiej pościeli, gdy w oknie powitało mnie piękne słońce, ze świadomością, że pierwszy najtrudniejszy dzień za mną. Naładowało mnie to pozytywną energią na cały sobotni dzień. Dzisiaj nawet zakupy były łatwiejsze, ludzie jeszcze milsi i co tu dużo mówić - podoba mi się tu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz