niedziela, 2 grudnia 2012

Pierwsza potyczka z LaTex'em

Więc jak to się wszystko zaczęło?

  Oczywiście jak to zwykle bywa okoliczności zmusiły mnie do tego żeby użyć w końcu, ściągniętego już jakiś czas temu LEd, czyli Latex Editor. Włączyłam i już przy pierwszej próbie kompilacji najprostszego programu, który zawierał zaledwie komendy załadowania odpowiednich pakietów i

\begin{document}
Complex Continued Fractions
\end{document}

wyskakiwał błąd. Nie zdziwiło mnie to bynajmniej. Gdy to się udało naprawić, pojawił się kolejny problem. Nie działał podgląd już napisanego i skompilowanego tekstu. Przyznam szczerze, że informatyk ze mnie marny, ale naprawdę bardzo się starałam przez co najmniej pół godziny z różnymi programami, szukałam rozwiązania tego problemu w internecie, lekarstwa nie znalazłam. Zgłosiłam się więc do kogoś kto jako pierwszy nasunął mi się w tym momencie na myśl, kto mógłby mi pomóc - Michał. Po krótkim opisie okoliczności mi niesprzyjających przy użyciu komunikatora, przyszedł. Zwolniłam więc swoje miejsce przy biurku i zaczęło się. Rozpoczęliśmy ściąganie TeXworks editor. Plik był duży, ale podobno w jego przypadku to normalne, ściągnął się dość szybko, ale instalacja trwałą na tyle długo, że udało nam się w tym czasie przygotować kolację: naleśniki z twarożkiem i bitą śmietaną, oraz upiec w piekarniku nacięte przez Michała kasztany na deser. Jedliśmy je pierwszy raz w Paryżu i wczoraj będąc na cotygodniowym targu w centrum Nijmegen kupił je żeby spróbować przyrządzić je samodzielnie. Udało się, choć dużo trudniej się je obierało. Gdy najedzeni wróciliśmy do mojego pokoju, program był już zainstalowany i gotowy do użycia. I działał! :)

  Mogłam wziąć się ostro do pracy. Przygotowałam sobie swoje notatki pisane ręcznie przed prezentacją którą miałam dwa tygodnie temu i tydzień temu kończyłam jeszcze (a i tak udało mi się przedstawić tylko połowę tego co miałam zaplanowane). Najważniejsze w tym przypadku były chęci, które tym razem posiadałam. Samo przygotowanie środowiska pracy było ważne, teraz musiałam zapoznać się z językiem w którym przyjdzie mi "programować". Nie było to takie trudne. Po przejrzeniu trzech prezentacji wiedziałam już co i jak, i stwierdziłam, że z resztą szczegółów zapoznam się w trakcie pracy. Tak też się stało. Korzystając z materiałów znalezionych w internecie dowiedziałam się jak napisać macierz, ułamki łańcuchowe, numerować definicje i twierdzenia. Resztę wieczoru spędziłam na poznawaniu nowych formuł potrzebnych do stworzenia mojej prezentacji. Wynik pierwszej przygody z LaTeX'em oczywiście mogę zaprezentować, ale najpierw muszę skończyć. W końcu co to byłby ze mnie matematyk, jeśli nie umiałabym obsługiwać tego programu, a poza tym przecież będę musiała napisać w nim swoją przyszłą pracę magisterską. :)

Dołączę muzykę, która przez cały czas mojej pracy tworzyła bardzo przyjemne tło.
Holly long





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz