wtorek, 4 grudnia 2012

Kunde

Kunde w niderlandzkim znaczy wiedza, nauka.

Doklejając tę końcówkę do innych słów uzyskujemy nazwy niektórych dziedzin nauki.
Np. informatiekunde to informatyka (no, mniej więcej - jest to odpowiednik angielskiego information science). Istnieje także słowo informatica (computer science), oba te słowa często występują obok siebie, np. w nazwie mojego instytutu - Onderwijsinstituut voor Informatica en Informatiekunde.

Szczególnie spodobało mi się dosłowne tłumaczenie słowa wiskunde, znaczącego matematykę. Otóż wis to coś pewnego, trwałego, niewątpliwego. Matematyka - nauka o rzeczach pewnych. Mi się podoba.

A co może znaczyć sterrenkunde? Nauka o gwiazdach (gwiezdna nauka?), czyli astronomia. Ładne.

I jeszcze jeden smaczek językowy. Niderlandzki wydaje się być sympatycznym połączeniem niemieckiego z angielskim, czy może raczej pomostem między nimi. Nawet ja, nieznający ani niderlandzkiego, ani niemieckiego jestem w stanie to zaobserwować. Ładnym przykładem jest (w moich oczach laika) słowo dziękuję. Po angielsku mamy thank you, po niemiecku danke i choć mają wspólny trzon, to obecnie nie brzmią podobnie. Natomiast po niderlandzku mówi się (w relacji nieformalnej, takie thanks) dankjewel, co brzmi bardzo podobnie do thank you well, jednocześnie przypominając danke.
Jeśli czyta to ktoś znający niderlandzki i łapie się właśnie za głowę to będę wdzięczny za komentarz ;)

niedziela, 2 grudnia 2012

Pierwsza potyczka z LaTex'em

Więc jak to się wszystko zaczęło?

  Oczywiście jak to zwykle bywa okoliczności zmusiły mnie do tego żeby użyć w końcu, ściągniętego już jakiś czas temu LEd, czyli Latex Editor. Włączyłam i już przy pierwszej próbie kompilacji najprostszego programu, który zawierał zaledwie komendy załadowania odpowiednich pakietów i

\begin{document}
Complex Continued Fractions
\end{document}

wyskakiwał błąd. Nie zdziwiło mnie to bynajmniej. Gdy to się udało naprawić, pojawił się kolejny problem. Nie działał podgląd już napisanego i skompilowanego tekstu. Przyznam szczerze, że informatyk ze mnie marny, ale naprawdę bardzo się starałam przez co najmniej pół godziny z różnymi programami, szukałam rozwiązania tego problemu w internecie, lekarstwa nie znalazłam. Zgłosiłam się więc do kogoś kto jako pierwszy nasunął mi się w tym momencie na myśl, kto mógłby mi pomóc - Michał. Po krótkim opisie okoliczności mi niesprzyjających przy użyciu komunikatora, przyszedł. Zwolniłam więc swoje miejsce przy biurku i zaczęło się. Rozpoczęliśmy ściąganie TeXworks editor. Plik był duży, ale podobno w jego przypadku to normalne, ściągnął się dość szybko, ale instalacja trwałą na tyle długo, że udało nam się w tym czasie przygotować kolację: naleśniki z twarożkiem i bitą śmietaną, oraz upiec w piekarniku nacięte przez Michała kasztany na deser. Jedliśmy je pierwszy raz w Paryżu i wczoraj będąc na cotygodniowym targu w centrum Nijmegen kupił je żeby spróbować przyrządzić je samodzielnie. Udało się, choć dużo trudniej się je obierało. Gdy najedzeni wróciliśmy do mojego pokoju, program był już zainstalowany i gotowy do użycia. I działał! :)

  Mogłam wziąć się ostro do pracy. Przygotowałam sobie swoje notatki pisane ręcznie przed prezentacją którą miałam dwa tygodnie temu i tydzień temu kończyłam jeszcze (a i tak udało mi się przedstawić tylko połowę tego co miałam zaplanowane). Najważniejsze w tym przypadku były chęci, które tym razem posiadałam. Samo przygotowanie środowiska pracy było ważne, teraz musiałam zapoznać się z językiem w którym przyjdzie mi "programować". Nie było to takie trudne. Po przejrzeniu trzech prezentacji wiedziałam już co i jak, i stwierdziłam, że z resztą szczegółów zapoznam się w trakcie pracy. Tak też się stało. Korzystając z materiałów znalezionych w internecie dowiedziałam się jak napisać macierz, ułamki łańcuchowe, numerować definicje i twierdzenia. Resztę wieczoru spędziłam na poznawaniu nowych formuł potrzebnych do stworzenia mojej prezentacji. Wynik pierwszej przygody z LaTeX'em oczywiście mogę zaprezentować, ale najpierw muszę skończyć. W końcu co to byłby ze mnie matematyk, jeśli nie umiałabym obsługiwać tego programu, a poza tym przecież będę musiała napisać w nim swoją przyszłą pracę magisterską. :)

Dołączę muzykę, która przez cały czas mojej pracy tworzyła bardzo przyjemne tło.
Holly long